Pawłokoma - u źródeł akcji odwetowej
W sobotę 3 marca 2018 r. w Pawłokomie odbyły się uroczystości upamiętniające Ukraińców, którzy zginęli 3 marca 1945 roku podczas akcji odwetowej polskiego podziemia.
W uroczystościach wziął udział szef MSZ Ukrainy, Pawło Klimkin, ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca, a także przedstawiciele władz obwodów lwowskiego, tarnopolskiego i iwanofrankiwskiego. Ze strony polskiej obecna była wojewoda podkarpacka, Ewa Leniart. Klimkin na czele ukraińskiej delegacji złożył na cmentarzu grekokatolickim kwiaty pod pomnikiem Ukraińców, którzy zginęli 73 lata temu podczas akcji odwetowej polskiego podziemia niepodległościowego.
Wcześniej odmówiono modlitwę za zmarłych i wspólnie odśpiewano hymn Ukrainy. Według ukraińskich mediów, w uroczystościach uczestniczyło ponad tysiąc osób. Ukraińskie media, w tym m.in. agencja UNIAN podają, że w Pawłokomie uczczono pamięć „366 jej ukraińskich mieszkańców, rozstrzelanych w 1945 roku” w ramach „zaplanowanej akcji odwetowej”. Podobnie w relacji pisała Polska Agencja Prasowa, tytułując depeszę nt. uroczystości „Pawłokoma: uroczystości 73. rocznicy rozstrzelania Ukraińców przez polskie podziemie”. W swoim przemówieniu Klimkin podkreślał dumę z polsko-ukraińskiej historii i swoich bohaterów. – Pamiętamy i idziemy naprzód! Jesteśmy zjednoczeni i rezolutni jak nigdy! – mówił szef ukraińskiej dyplomacji. – Będziemy pamiętać i upamiętniać każdego Ukraińca, który tu zginął. Jesteśmy razem. Nie zdradziliśmy was – mówił minister, kończąc banderowskim pozdrowieniem: „Sława Ukrainie!”, na co zebrani Ukraińcy odpowiedzieli „Herojam Sława!”. Podobnie było po przemówieniach trzech innych ukraińskich urzędników. Klimkin podkreślił też, że „każdy z 366, który zginął tu, w Pawłokomie, był częścią Ukrainy i pozostaje częścią Ukrainy”. – Cenimy naszą historię, naszą wspólną historię z Polską. Ale naszą siłę dziś zawdzięczamy tym, którzy oddali swoje życie za naszą wolność. Powiązany z neobanderowską Swobodą portal VGolos.com.ua, który również cytuje Klimkina nie wspomina, by ukraiński minister mówiąc o wielkiej jedności i bezprecedensowej sile mówił o tym w kontekście współpracy polsko-ukraińskiej. Korespondent portalu, który brał udział w uroczystości sugeruje, że Klimkin mówił o sile i jedności Ukraińców. Informuje też, że członkowie ukraińskiej delegacji wzięli udział w liturgii w cerkwi w Jaworniku Ruskim, oddając cześć urodzonemu tam, według Ukraińców, Mychajłowi Werbickiemu, autorowi słów ukraińskiego hymnu, a także „ofiarom operacji Wisła”.
Z kolei w relacji mediów ukraińskich wojewoda Leniart mówiła, że „wspólna pamięć i szacunek do ofiar bratobójczego konfliktu (sic!) zobowiązuje nas do budowania wspólnej przyszłości”. Podkreślała też konieczność szczerego mówienia o trudnej i bolesnej historii oraz potrzebę „wypracowania jednej, wspólnej oceny przeszłości”. Leniart wg PAP mówiła o oddaniu hołdu „polskim i ukraińskim ofiarom konfliktu, który między tymi narodami miał miejsce w latach 1939-1947”. – Przelana w bratobójczych walkach krew jest zobowiązaniem dla obu narodów do mówienia w prawdzie o trudnej historii. Jest zobowiązaniem do budowania współczesnych relacji miedzy obywatelami naszych krajów z poszanowaniem prawa do pamięci i modlitwy za ofiary z obu stron – mówiła wojewoda podkarpacka.
W uroczystościach uczestniczył też Wołodymyr Sereda, lider Stowarzyszenia „Zakerzonie”. W rozmowie z dziennikarzami powiedział, że „Pawłokoma jest symbolem tragedii Ukraińców z Zakerzonia, w szczególności z Nadsania”. Podkreślał, że Ukraińcy byli tam ofiarami jeszcze przed wydarzeniami z 3 marca 1945 roku, zaś „atakom towarzyszyły zabójstwa i grabieże”. Sereda nazwał akcję odwetową w Pawłokomie „zbrodniczą operacją”. Zaznaczał też, że jej celem była eksterminacja ludności ukraińskiej, „żeby tu Ukraińców nie było”.
Tyle przekazu prasowego o wydarzeniach rocznicowych w Pawłokomej. Do tematu samej akcji odwetowej dokonanej przez polskie podziemie niepodległościowe powrócimy w następnym wydaniu Głosu znad Sanu. W obecnym wydaniu chcielibyśmy naszym czytelnikom przybliżyć szersze tło wydarzeń z okresu międzywojennego, jakie miały miejsce w Pawłokomie. Ma to na celu nie usprawiedliwienie mordu dokonanego na ukraińskich mieszkańcach wioski, a zrozumienie złożonych aspektów tamtej rzeczywistości. Zachęcamy więc Państwo do lektury obszernych fragmentów książki przemyskiego badacza i historyka Zdzisława Koniecznego „Był taki czas. U źródeł akcji odwetowej w Pawłokomie” Przemyśl 2005 r. Książka powstała w okresie odsłonięcia pomnika pomordowanych Ukraińców w Pawłokomie. Oddajemy głos autorowi:
„ (…) Wieś Pawłokoma zamieszkana była przez Polaków i Ukraińców, stanowiących większość mieszkańców. Zamieszkiwało ją w 1938 r. 273 rzymskokatolików i 898 grekokatolików. Ogółem wioska liczyła w tym czasie 1171 mieszkańców. Wieś posiadała cerkiew murowaną, dom ludowy - ukraiński, w którym mieściła się kooperatywa mleczarska „Sian”, sklep ukraiński, czytelnia „Proświty”. Była też ukraińska wytwórnia dachówek. Wieś posiadała również budynek szkoły. Przed wybuchem II wojny światowej prowadzono w niej naukę w języku polskim i ukraińskim. Jak z przedstawionych powyżej danych wynika, w Pawłokomie placówki ukraińskie odgrywały dużą rolę w życiu społeczności wiejskiej.
Stosunki między ludnością polską a ukraińską wsi uległy od zakończenia I wojny światowej coraz większemu zaognieniu. Przyczyną tego było dążenie Polaków do umocnienia swojej odzyskanej niepodległości i przeciwstawne im dążenia Ukraińców do oderwania od Polski tych terenów i utworzenia na nich własnego państwa. Inne były przyczyny ekonomiczne związane z programem OUN, obiecującym chłopom ukraińskim ziemię a inteligencji ukraińskiej pracę, po usunięciu z tych terenów „etnicznie ukraińskich”, jak określano ludności polskiej.
Według Adama Mudryka (ukraińskiego działacza, pochodzącego z Pawłokomy) dotychczasowe dobre stosunki między Polakami, a Ukraińcami, (o czym miał świadczyć fakt, że Józef Potoczny z Pwłokomy - rzymskokatolik był kierownikiem miejscowej „Proświty”, a rzymskokatolicy ze wsi uczęszczali do miejscowej cerkwi ), uległy pogorszeniu po przeprowadzonej parcelacji majątku A. Skrzyńskiego. W Pawłokomie na ponad 1000 mieszkańców przypadało 968 ha ziemi. Z parcelacji skorzystali głównie Polacy zamieszkali w Pawłokomie, Dylągowej, oraz innych wioskach, a tylko nieliczni Ukraińcy z Pawłokomy, co spowodowało niechęć, a nawet zawiść ukraińskich mieszkańców wsi, tym bardziej, że rozparcelowane ziemie, leżące nad Sanem, należały do bardziej urodzajnych niż posiadane dotychczas przez mieszkańców Pawłokomy. Teza Mudryka jest zasadna, ale nie oddaje całości złożonego problemu. Dodatkowe warunki antagonizujące ukraińskich i polskich mieszkańców wsi to udział Ukraińców z Pawłokomy w wojnie polsko - ukraińskiej 1918 - 1919 roku, działalność Ukraińskiej Organizacji Wojskowej (UWO), wiadomości docierające za pośrednictwem pochodzących ze wsi uczniów ukraińskiego gimnazjum państwowego w Przemyślu, a także księży greckokatolickich pracujących w Pawłokomie, o walce przeciwko państwu polskiemu prowadzonej przez narodowców ukraińskich.
W latach II Rzeczpospolitej nastąpił wzrost świadomości narodowej mieszkańców Pawłokomy narodowości ukraińskiej, a także polskiej. Ta ostatnia uzyskała w wyniku poparcia administracji - możliwość utworzenia własnej świetlicy, przeznaczonej dla miejscowego „Strzelca”. Stała się ona centrum polskim, stanowiącym konkurencję do jedynej dotychczas świetlicy „Proświty”, z której mogli korzystać mieszkańcy wsi - jak należy sądzić - obu narodowości. Powstanie świetlicy „Strzelca” doprowadziło do wyraźniejszego podziału narodowościowego i zaostrzenia konfliktu między polskimi mieszkańcami wsi tak miejscowymi, jak też przybyłymi do niej w wyniku parcelacji. Antagonizowała również wieś polityka administracji popierającej polskich mieszkańców wsi mieszanych narodowościowo. Było tak również w Pawłokomie. Te przyczyny stały się źródłem narastającego konfliktu.
W latach II Rzeczpospolitej uchodziła Pawłokoma za wieś stanowiącą najaktywniejsze środowisko nacjonalizmu ukraińskiego w powiecie brzozowskim, prowadzace wybitnie antypolską działalność. Przed wybuchem II wojny światowej działała we wsi grupa osób (z księdzem greckokatolickim) organizująca liczne uroczystości, majace charakter narodowo - religijny. Uroczystości te, w zamiarze organizatorów, miały doprowadzić do wzrostu świadomości narodowej i wrogiego nastawienia ukraińskich mieszkańców wsi do administracji państwowej i Polaków. Do najbardziej znanych działaczy nacjonalistycznych należeli we wsi księża greckokatoliccy (Mirosław Seneta, Józef Fala, Wasyl Szewczuk), oraz tacy mieszkańcy wsi, jak Jan Dziwik, Karpa,Piotr Potoczny, nauczyciel Mikołaj Lewicki. Prowadzili oni działalność zmierzającą do skłócenia ukraińskich mieszkańców wsi z polskimi. Służyło temu celowi upowszechnianie uchwał pierwszego kongresu OUN z 1929 roku, który zapowiadał usunięcie wszystkich obcych z „ukraińskich ziem” w czasie narodowej rewolucji. Dla posiadających niewielkie gospodarstwa chłopów ukraińskich z Pawłokomy obietnica ta oznaczała powiększenie ich gospodarstw kosztem polskich. Stąd głoszone przez nacjonalistów ukraińskich z Pawłokomy hasła „Lachy za San” lub grożby wymordowania Polaków we wsi.
W1938 roku nastąpiło ożywienie działaności OUN w Pawłokomie. W lutym Starostwo Powiatowe w Brzozowie zawiesiło działalność czytelni „Proświty” w Pawłokomie za zorganizowanie obchodów - akademii dla uczczenia śmierci Wasyla Biłasa i Dymitra Daniłyszyna, sławiącej ich, jako bohaterów narodowych. Członkowie OUN Wasyl Biłas i Dmytro Daniłyszyn dokonali udanego zamachu na Tadeusza Hołówko polityka, posła na Sejm, wiceprezesa BBWzR, naczelnika wydziału wschodniego MSW, czołowego zwolennika porozumienia władz sanacyjnychz ukraińskimi kołami burżuazyjnymi. Hołówko został zabity w Truskawcu 28 sierpnia 1931 r. Sprawcy zbrodni zostali schwytani i skazani na karę śmierci. Wyrok wykonano. W marcu na poufnym zebraniu około 40 członków zawieszonej czytelni - wzywał ksiądz Wasyl Szewczuk do bojkotu Polaków, oraz nie pracowania i nie kupowania u nich żadnych towarów. Piętnował też tych, którzy donieśli władzom o organizowanym nabożeństwie i akademii dla uczczenia Biłasa i Danyłowicza, co spowodowało ostateczne rozwiązanie wymienionej wyżej czytelni „Proświty”. Podobne uroczystości o charakterze narodowo - religijnym organizowano w następnych miesiącach. Fragment tekstu sprawozdania sytuacyjnego za m-c czerwiec 1938 r. opisuje przebieg jednej z uroczystości.
„(…) W czasie gr.-kat. Zielonych Świąt w nocy z 2 na 3 czerwca b.r. Ukraińcy z Pawłokomy odnowili mogiłę w rocznicę śmierci Olgi Bezarabowej na granicy gromady Pawłokomy z Sielnicą pow. Przemyśl ,na której ustawili nowy krzyż wysokości 3 metrów. Na krzyżu tym zawiesili wieniec cierniowy z szarfą czerwoną, na której umieszczono napis w języku ukraińskim „Braciom za wolność Ukrainy w 1925”. Wieniec z szarfą został dnia 13 VI b.r. przez Posterunek Policji Państwowej w Dynowie z krzyża usunięty. Dnia 13 bm. Około godz. 12-tej zawieszono ponownie na tym krzyżu wieniec cierniowy z czerwoną szarfą . W tym dniu o godz. 13-tej proboszcz gr-kat. z Pawłokomy ks. Seneta z miejscowej cerkwi urządził procesję na tę mogiłę. W uroczystości tej wzięło udział około 400 Ukraińców z Pawłokomy i Chodorówki. W procesji niesiono 11 wieńców z szarfami niebiesko-żółtymi , w tym jeden wieniec niosły dzieci szkolne. Po przybyciu na mogiłę ks. Seneta odprawił żałobne nabożeństwo za poległych Ukraińców oraz dokonał poświęcenia tej mogiły. Inicjatorami usypania mogiły, postawienia krzyża i wystawienia nocnej warty przy krzyżu byli ks. Seneta proboszcz gr.-kat. z Pawłokomy, emerytowany nauczyciel Lewicki, Piotr Poticzny i Jan Dziwik z Pawłokomy. Udział w sypaniu mogiły i stawianiu krzyża wzięli wszyscy członkowie b. Czytelni „Proświty” i kooperatywy „Sian”. Dla uczczenia pamięci Konowalca nacjonaliści ukraińscy urządzili 6-tygodniową żałobę polegającą na wstrzymaniu się od urządzania hucznych wesel, chrzcin, zabaw tanecznych i innych imprez rozrywkowych (…)” [APP.SPB-1, sygn.2, s.364,340,399 ”a”,400; sygn.1.s.8-9,6-7,38-39]
W październiku 1938 roku odbyły się w Pawłokomie nielegalne zebrania miejscowych członków OUN, w któryxh brali udział ks. Seneta, Potoczny, Kardas, Naleśnik. Przy ich pomocy chciano wykorzystać młodzież do umacniania nastrojów antypolskich oraz zapoczątkowania wystąpień przeciwko polskim mieszkańcom wsi. Efektem tego zebrania, a być może również innych, było śpiewanie przez młodzież ukraińską we wsi piosenek antypolskich, szydzących z Polaków i państwa, oraz w kontaktach z polskimi mieszkańcami wsi, wzywanie Polaków do wynoszenia się za San i stwierdzanie, że będzie tu Ukraina.Tego typu działalność ukraińskich nacjonalistów wywoływała we wsi niechęć Polaków do ich ukraińskich współmieszkańców. Działo się to w sytuacji, gdy ksiądz greckokatolicki uprawiał w cerkwi antypolską działalność, wspierając swymi wystąpieniami członków i sympatyków OUN we wsi. Bardziej pozytywnie nastawieni do polskich mieszkańców wsi Ukraińcy, posiadający kontakty z Polakami przez związki rodzinne, byli zdominowani przez agresywne grupy nacjonalistyczne wspierane przez księdza greckokatolickiego, posiadającego we wsi znaczny autorytet. Również sympatie miejscowych Ukraińców - do legalnie działajacych ugrupowań ukraińskich - były zwalczane przez nacjonalistów miejscowych głoszących, że jedynie OUN jest prawdziwym reprezentantem narodu ukraińskiego, a wszystkie inne ugrupowania prowadzą tylko pozorowaną działalność i nie reprezentują jego interesów. Poglądy te wspierał również ksiadz greckokatolicki z Pawłokomy. Antypolska działalność, ukraińskich nacjonalistów. we wsiach powiatu brzozowskiego, jak w Pawłokomie i Hłudnie, spowodowała też oburzenie ludowców Dynowa i okolic. W pażdzierniku 1938 r. Delegacja ludowców złożyła wizytę wójtowi i komendantowi posterunku policji w Dynowie informując, że sami zrobią porzadek z nacjonalistami ukraińskimi w Pawłokomie. Dopiero po dość długiej perswazji, delegaci ludowców odstąpili od tego zamiaru. Odstąpienie od podjęcia sprzecznej z prawem antyukraińskiej akcji nastąpiło po obietnicy, że władze - w tym policja - zrobią porządek z tymi Ukraińcami, którzy występują przeciwko państwu i miejscowej ludności polskiej. Nastąpiły aresztowania przywódców OUN i ich zwolenników. Aresztowano Jana Dziwika, Piotra Potocznego, Karpę, M Lewickiego. Willa M. Lewickiego była miejscem spotkań nacjonalistów ukraińskich Pawłokomy z emisariuszami ze Lwowa. W domu tym przechowywano broń, ulotki, wydawane nielegalnie gazety. Z jego środowiska wysuwano chasła „Lachiw rizat”. Niektórzy z aresztowanych wypowiadali się w czasie przesłuchań, że traktują rząd Polski jako rzad okupacyjny. W czasie rewizji, dokonanej w mieszkaniach aresztowanych, znaleziono ulotki i pisma, które jak należy sadzić, były kolportowane wśród mieszkańców wsi celem popularyzowania programu OUN i budzenia nastrojów antypolskich. Aresztowania uniknął ksiądz greckokatolicki, którego w jakiś czas potem przeniesiono do innej parafii.
Polscy mieszkańcy wsi korzystali tak ze świetlicy „Strzelca”, jak też placówek kulturalnych najbliższych polskich wiosek, z którymi związani byli rodzinnie, gdyż część z nich mieszkała w nich przed nabyciem parcelowanej ziemi. W wioskach tych posiadali rodziny i przyjaciół, którzy dowiadywali się od polskich mieszkańców Pawłokomy o stosunku do nich miejscowych Ukraińców oraz księdza - popa. Otrzymywane informacje powodowały negatywny stosunek mieszkańców Dylągowej, Bartkówki, Sielnicy do Ukraińców w Pawłokomie, a także zamieszkujących inne wioski w okolicy. Głoszone hasła „Lachy za San” dotyczyły bowiem również innych polskich wiosek . W terenie tym działały różne organizacje polskie, w tym Związek Szlachty Zagrodowej, jak np. w Sielnicy, do którego należeli prawdopodobnie niektórzy mieszkańcy Pawłokomy.
W Pawłokomie, podobnie jak w innych miejscowościach o ludności mieszanej narodowościowo i zamieszkiwanej przez wyznawców obu obrządków katolickich, a to rzymskokatolickiego i greckokatolickiego, występowały małżeństwa mieszane. W Pawłokomie występowało zjawisko identyfikowania się żon - grekokatoliczek z obrządkiem męża, a zatem dochodziło do polonizacji ich i ich dzieci. Przeciwdziałając temu, podjęli narodowcy ukraińscy akcję pozyskiwania rodzin mieszanych dla wyznania greckokatolickiego, a w perspektywie dla narodowości ukraińskiej.W Pawłokomie proponowano polskim mieszkańcom wsi kupowanie towarów w miejscowym sklepie prowadzonym przez spółdzielnię ukraińską, po zaniżonej cenie oraz dawano kupującym Polakom upominki. Chodziło o pozyskanie rodzin mieszanych dla narodowości ukraińskiej i osłabienie więzi między polskimi mieszkańcami wsi. Rywalizowały też ze sobą dwa obrządki, a próby przyciągania na swoją stronę małżeństw mieszanych oraz ich dzieci przez księdza greckokatolickiego, powodowały przeciwdziałania administracji państwowej. „Kradzież dusz” ujawniło starostwo brzozowskie w 1938 r. w niektórych parafiach greckokatolickich, podejmując działania administracyjne wobec dopuszczających się tego procederu księżom greckokatolickim. Według J. Fedaka doszło również w Pawłokomie do zatargu między księdzem greckokatolickim a rzymskokatolickim, pragnącym wyegzekwować uczęszczanie dzieci na naukę religii według miejsca chrztu - obrządku. Jak wynika ze wspomnień J Fedaka, były w Pawłokomie przypadki uczęszczania dzieci rzymskokatolików na nauczanie religii greckokatolickiej w miejscowej szkole. Władze państwowe uczulały polskich mieszkańców wsi i organizacje polskie - działające - na wsi - na próby grekokatolizowania rzymskokatolików przez księży greckokatolickich jako drogi do ukrainizowania polskich mieszkańców wsi. Władze państwowe przeciwdziałały antypolskiej działalności nacjonalistów ukraińskich uzyskując poparcie polskich organizacji i kościoła rzymskokatolickiego. Nastąpiło tu zderzenie się dwu racji. Narastała wzajemna nieufność i wrogość między polskimi a ukraińskimi mieszkańcami wsi. Nawet spory sąsiedzkie przybierały często charakter narodowościowo - religijny.
Przy poparciu Niemiec powstała Ruś Zakarpacka - małe państewko ukraińskie, na czele którego stanął ksiądz Augustyn Wołoszyn. Ogłosił on 29 września 1938 r. Powstanie Autonomicznej Ukrainy Zakarpackiej. Po kilku miesiącach Niemcy wyrazili zgodę na zajęcie przez Węgrów w marcu 1939 r. Ukrainy Zakarpackiej. Nadzieje ukraińskie na powstanie Autonomicznej Ukrainy Zakarpackiej, jako początku budowy - przy pomocy hitlerowskich Niemiec - państwa ukraińskiego, które miałoby objąć terytorium Małopolski Wschodniej, napotykało na żywy oddźwięk w Pawłokomie, podsycany przez członków i sympatyków w tej wsi. Nadzieje na powstanie państwa ukraińskiego przywoziła młodzież, pobierająca naukę w ukraińskim gimnazjum państwowym w Przemyślu, przyjeżdżająca w odwiedziny do swych rodzin. Rocznie szło do tego gimnazjum dwóch, trzech chłopców z Pawłokomy, a w ostatnim roku przed wybuchem wojny, uczęszczało do niego siedmiu.Młodzież ta wychowywana w duchu narodowym, spotykała się z hasłami nacjonalistycznymi, przyjmując je i przenosząc na grunt rodzinnej wsi. Stanowiła ona znaczną pomoc dla działających w Pawłokomie członków OUN.
Rychły upadek AUZ stanowił dla Ukraińców zawód, ale nie pozbawił nadziei na pomoc Niemiec w budowie ich państwa. Zaogniające się stosunki polsko - niemieckie w 1939 r. i zbliżająca się wojna, spowodowały zwrócenie większej uwagi administracji państwowej na poczynania nacjonalistów ukraińskich i ich sympatyków, a z drugiej strony na bardziej zakonspirowaną ich działalność.
Pawłokoma urasta w poglądach Ukraińców do symbolu martyrologii narodu ukraińskiego, przy pomijaniu ofiar polskich, poniesionych w wyniku działalności nacjonalistów ukraińskich w latach 1939 - 1947 w Małopolsce Wschodniej, Wołyniu, wschodnich powiatach województwa lubelskiego oraz południowo - wschodnich powiatach obecnego województwa podkarpackiego”.
A. Mudryk ur. 1893 r. w Pawłokomie. Zmarł w 1969 r. W Toronto. Szkołę ludową ukończył w swojej rodzinnej wsi, gimnazjum w Przemyślu. Studia mleczarskie w CzechosłowacjiWalczył przeciwko Polsce w wojnie polsko-ukraińskiej n1918-19. Organizator spółdzielczości ukraińskiej w Małopolsce Wschodniej. Dyrektor „Masłosojuzu” we Lwowie.Działacz ukraińskich organizacji kulturalnych. W 1944 r. Wyjechał razem z Niemcami uciekając przed wojskami sowieckimi.
Koniec części pierwszej
Janusz Dachnowicz
Źródła:
Zdzisław Konieczny „Był taki czas. U źródeł akcji odwetowej w Pawłokomie” Przemyśl 2005 r.
Zdzisław Konieczny „Polacy i Ukraińcy na ziemiach obecnej Polski w latach 1918 - 1947 (Zarys problematyki) Przemyśl 2010 r.
Komentarze
Prześlij komentarz