Przejdź do głównej zawartości

Ks. Józef Panaś, kapelan, żołnierz, działacz społeczno-poltyczny




Ks. Józef Panaś to postać niezwyczajna. Jego życie, działalność to niedościgniony wzór; księdza, patrioty, żołnierza i członka rodziny. To postać, która wywołuje uczucie dumy i podziwu. Zmusza do refleksji nad życiem, pochylenia się nad zawiłymi losami Polaków. Warto przytoczyć w tym miejscu jakże celne o nim słowa dr Grzegorza Szopy z Przemyśla: „ (…) Był księdzem i żołnierzem, który doskonale spełniał się w sutannie i w mundurze. Przeszedł cały szlak bojowy z II Brygadą Legionów. Był chory na Polskę. Dla niego Polska  była wartością  nadrzędną, dogmatem. Dla Panasia nie można się było targować o Ojczyznę, nie uważał, że metodą małych kroków można coś zrobić. Nie, Polska była jedna, cała, niepodzielna. I miała być. Uważał, że o Polskę trzeba walczyć i bić się wszelkimi możliwymi sposobami i we wszelkich możliwych sytuacjach (…).”



Lata dzieciństwa i młodości

Urodził się 23 listopada 1887 r. w Odrzykoniu k. Krosna w biednej rodzinie chłopskiej. Ojciec dorabiał w lesie pracując jako drwal. W latach 1899-1907 uczęszczał do gimnazjum w Przemyślu (dzisiaj jest to I Liceum Ogólnokształcące im. J. Słowackiego). Tutaj także zdał maturę z wyróżnieniem.  Następnie przyjęty do Przemyskiego Seminarium Duchownego, gdzie podejmuje studia teologiczne. W 1911 roku uzyskuje święcenia kapłańskie i skierowany zostaje jako wikary do Dublan koło Lwowa. Kolejna placówka duszpasterska to Dobromil, gdzie zostaje katechetą w szkole wydziałowej. Daje się poznać jako zaangażowany społecznik. Prowadzi składnicę kółek rolniczych w Dobromilu, działa w Polskim Stronnictwie Ludowym. Podejmuje również  aktywną działalność konspiracyjną w "Drużynach Bartoszowych” i "Sokole".
Na ukształtowanie się jego poglądów społeczno-politycznych decydująco wpłynęła patriotyczna atmosfera wyniesiona z rodzinnego domu i osoba ks. Stanisława Stojałowskiego, który bywał tam częstym gościem. Już w młodości podjął działalność oświatową i gospodarczą na wsi. W 1908 r. w rodzinnej wsi zakłada Towarzystwo Wzajemnej Pomocy od Ognia. W 1913 r. wyjeżdża do Niemiec (ks. Anhalt), gdzie posługuje jako kapelan wśród polskich robotników sezonowych. Po wybuchu I wojny światowej posądzony przez władze niemieckie o szpiegostwo, zostaje aresztowany. Po wyjaśnieniu kwestii obywatelstwa, zwolniony. Powraca do Galicji, gdzie 30 sierpnia 1914 r. razem  z dobromilską drużyną "Sokoła" wstępuje w Sanoku do Legionów Polskich.

Garść wspomnień
Tak sam wspomina w pamiętnikach ten jakże ważny epizod w jego życiu [Z Pamiętnika kapelana Legionów Polskich]: „(…) Legitymacja Sokoła wystarczyły mi w zupełności za przepustkę i bilet jazdy z Dobromila do Sanoka. Pociągi przeładowane uchodźcami. Wszystko jakby przed straszną jakąś burzą uciekało na zachód, a trwożliwe opowiadania uciekinierów podnosiły do nieskończonej potęgi grozę nieznanej owej strasznej burzy, której huk od Lwowa już było słychać. W Sanoku, w fabryce wagonów, zastałem dwa bataliony Legionu Wschodniego. Wspaniale maszerująca kolumna, zaopatrzona w cały rynsztunek, zręcznie rozwijająca się na słowa polskiej komendy, sprawiła na mnie radosne i silne wrażenie.Nareszcie doczekaliśmy się! (…) Gwar życia obozowego pochłonął mnie zupełnie. Jedynym moim celem było zostać w Legionach, ale trudności się piętrzyły, bo Legion Wschodni miał już kapelana, ojca Damiana Węgla, kapucyna. Oświadczyłem więc, że mi na posadzie kapelana tak mocno nie zależy, a jestem zdrów i jeszcze nie stary, więc każdą wyznaczoną mi służbę chętnie będę pełnić. Ponieważ intendentura Sekcji Wschodniej nie bardzo dobrze funkcjonowała, a trzeba było wyżywić około dziesięć tysięcy ludzi w czasie ciągłych ruchów, na razie przeznaczono mnie do intendentury, a po kilkudniowej praktyce w Sanoku, zostałem przeznaczony na prowiantowego IV baonu, którym dowodził porucznik Józef Szczepan, pózniej zaś porucznik Hamburger z Kołomyi (…).”  

Na legionowym szlaku bojowym
Już 16 października mianowany zostaje podporucznikiem, a miesiąc później porucznikiem. Latem 1915 r. był już kapitanem, a zarazem szefem referatu spraw duszpasterskich przy Komendzie Legionów. W rok później, już jako superior polowy przy Komendzie Legionów, organizuje całą służbę duszpasterską w Legionach. Wtedy ułożył również regulamin służbowy kapelanów legionowych.
Z Legionami (szczególnie z II Brygadą) przemierza prawie cały szlak frontowy na południu: Karpaty, Bukowina, Besarabia, wreszcie Wołyń. W Legionach staje się postacią nietuzinkową. Ks. Kazimierz Nowina-Konopka, jezuita, tak wspomina ks. Panasia: „Jako tzw. superior polowy Legionów Polskich organizował służbę duszpasterską i miał w tym duże zasługi. Od początku był z Legionami, ostrzelany, nie dbał sam o siebie, wiecznie obdarty i brudny, a Polak gorący, wydawał się nawet szowinistą. O żołnierzy dbał nadzwyczajnie”. Odznaczał się wyjątkowym męstwem, a nawet brawurą. Przykładem niech będzie, wielokrotnie opisywana w różnych wspomnieniach, jego akcja nad Stochodem. Na czele patrolu ułańskiego obsadził broń na wysokości miejscowości Sitowicze, odrzucając oddziały kozackie. Zabieg ten umożliwił wycofanie się 4 pułku Legionów z zaciskającego się oblężenia rosyjskiego. Gorliwie przy tym spełnia swe obowiązki kapłańskie. W 1915 r. wydaje książeczkę do nabożeństwa, której sporą część stanowiły pieśni patriotyczne z powstań narodowych i rewolucji 1905-1907, a także jego wiersze. Po kryzysie przysięgowym w lipcu 1917 r. przechodzi do Polskiego Korpusu Posiłkowego, biorąc udział w walkach toczonych jesienią 1917 i zimą 1918 r.  Kiedy w obliczu układów brzeskich, Polski Korpus dowodzony przez gen. J. Hallera, wypowiada posłuszeństwo Austrii ks. Panaś przedziera się przez linie frontu na wschód do tworzących się tam oddziałów polskich. W akcji przejścia II Brygady, odegrywa jedną z kluczowych ról, będąc zarówno jednym z jej pomysłodawców jak i współorganizatorów. Podczas jej trwania, 15 lutego 1918 r. przy moście na Prucie aresztuje austriackiego "opiekuna" II Brygady - gen. Schillinga, co m.in. nie pozwoliło mu przebicie się z legionistami. Po "Rarańczy" zostaje aresztowany i wywieziony do obozu na Węgry. 28 maja otrzymuje akt oskarżenia o dezercję i zbrodnię stanu. Proces toczy się w Marmaros-Sziget. Panaś wraz z majorami: Romanem Góreckim i Włodzimierzem Zagórskim oraz rotmistrzem Okołowskim są głównymi oskarżonymi. Broni ich najlepszy adwokat przemyski Herman Lieberman (znany działacz socjalistyczny i późniejszy poseł na Sejm). Proces trwa aż do 30 września 1918 r. Panujący w tym czasie rozkład zarówno armii i samej C.K. Austro-Węgier spowodował jego abolicję. Wypuszczony na wolność podróżuje do Przemyśla, gdzie rozpoczyna kolejny ważny etap w swoim życiu. W dniach 4-11 listopada bierze udział w walkach z Ukraińcami o miasto, ba przyjmuje nawet inicjatywę w jego obronie. O tym nieco pózniej. Podsumowując okres wojenny należy z mocą podkreślić, że ksiądz Józef Panaś jako kapłan i uczestnik walk towarzyszył żołnierzom Legionów w ich codziennym męstwie, strachu i umieraniu. Szczególnie porusza i zapada w pamięci scena zapisana w pamiętnikach, gdy szesnastoletni, śmiertelnie ranny chłopiec, żołnierz ignorując pocieszające słowa księdza, domaga się od niego odpowiedzi: „Czy będzie Polska”. Jak czytamy w pamiętnikach: „Oddać życie za Polskę brzmi dziś patetycznie, ale w 1914 roku tysiące młodych ludzi wyruszało, aby walczyć o odzyskanie niepodległości ponad sto lat wcześniej roztrwonionej i cena tej decyzji była najwyższa – rachunek jest w pamiętnikach kapelana Legionów Polskich, księdza Józefa Panasia".

Walki z Ukraińcami o miasto Przemyśl w listopadzie 1918 r. 
Szeroko znane są walki o Lwów i bohaterska postawa Orląt Lwowskich. W tym samym czasie toczyła się też bitwa o Przemyśl. Przez to miasto prowadziła droga odsieczy dla Lwowa. Przywołajmy fragment rozmowy z dr Grzegorzem Szopą, który tak opisuje rolę księdza Panasia w walkach o Przemyśl: „(…) Przyjechał z końcem października 1918 roku, a impulsem była rozmowa z ks. abp. Bilczewskim we Lwowie, który zwrócił uwagę na zaawansowane przygotowania Ukraińców do zajęcia kluczowych w Galicji Wschodniej miejscowości w tym przede wszystkim Lwowa i Przemyśla i utworzenia na tym terenie zalążków własnego państwa.

– Rok 1918 jest datą graniczną. Jeszcze nie powstała niepodległa Polska, jeszcze do końca nie upadła monarchia austro-węgierska.
– Panaś zauważa w swoich pamiętnikach, że w Przemyślu panował jeden wieki chaos. Nie było żadnej instytucji, która by mogła ująć w karby życie w mieście. Przez Przemyśl przelewały się tysiące żołnierzy lub byłych żołnierzy, którzy po upadku monarchii stracili poczucie jakiejkolwiek dyscypliny czy porządku. Na domiar złego zaczęły pojawiać się bardzo mocne konflikty polsko – ukraińskie. Do Panasia docierały informacje, co się szykuje. W pamiętnikach mocno akcentuje, że obawiał się zachowania strony ukraińskiej. Miał sygnały, że może dojść do zagarnięcia przez Ukraińców Przemyśla i Lwowa. W Przemyślu sytuacja była dziwaczna. Wszyscy, do których się on udawał, klepali go po plecach i mówili „Jakoś to będzie”. Nie mógł zgodzić się z takim podejściem, bo przeszedł cały szlak bojowy II Brygady jako kapelan  frontowy, był ranny pod Kostiuchówką, i miał świadomość, że trzeba działać. Niestety, jego przewidywania się sprawdziły. Po próbach zajęcia Lwowa przez Ukraińców do takiej samej sytuacji doszło 1 listopada w Przemyślu. 2 listopada zostały podpisane porozumienia pomiędzy stronami polską  i ukraińską, ale ks. Panaś nie dowierzał w te układy i znowu miał rację. W nocy z 3 na 4 listopada Ukraińcy złamali porozumienie, zajęli prawobrzeżną część miasta…

Czyli Stare Miasto, walka o symbole?
 – Tak, Stare Miasto było wówczas centrum administracji cywilnej, wojskowej. Tutaj w głównej mierze skupiało się życie polityczne Przemyśla. Z kolei lewobrzeżne Zasanie wraz z bogato zaopatrzonymi magazynami we wszelkiego rodzaju sprzęt wojenny stanowiło ważny element w strukturze obronnej Przemyśla. Z kolei w pobliskiej wsi Żurawica sąsiadującej bezpośrednio z Zasaniem stacjonował batalion złożony głównie z żołnierzy ukraińskich. Tak więc lewobrzeżna część Przemyśla stanowiła kluczową pozycję w obronie całego miasta. Dokonując jego zajęcia Ukraińcy mogli opanować cały Przemyśl, uniemożliwiając stworzenie przyczółka dla organizacji odsieczy dla Lwowa. A właśnie z Przemyśla z uwagi na szlaki komunikacyjne była najkrótsza, droga do miasta „Semper Fidelis”.
Sprawdziły się przewidywania Panasia. Sprawdziło się również to, że jego nadzieja pokładana w przemyskiej młodzieży, nie okazała się płonna, bo właśnie dzięki  młodzieży w pierwszej kolejności zorganizował obronę Zasania. Główne magazyny poaustriackie znajdowały się właśnie w tej części miasta. Z tego co pisze Panaś, było tam kilkanaście tysięcy karabinów w tym 250 maszynowych, amunicji na 2000 wagonów i oraz całe masy różnego wyposażenia wojskowego, co było bardzo istotne, bo pomogło uzbroić się i zorganizować ochotnikom. Był tą osobą, która wskazała obrońcom punkty kluczowe do zajęcia. To były punkty wzdłuż linii Sanu. (…)”. Opanowaniu i wojennemu doświadczeniu i obyciu księdza Panasia Przemyśl zawdzięcza nie tylko przetrwanie w najcięższych chwilach, ale też przybyciu pomocy. Ksiądz dzięki swoim kontaktom i znajomościom legionowym bardzo przyczynił się do ściągnięcia odsieczy woskowej do Przemyśla. Ostatecznie 12 listopada około godziny 13.00 całe miasto i wszystkie obiekty wojskowe  na jego  peryferiach  znalazły się w rękach polskich. 

W wolnej Polsce
Po zakończeniu działań wojennych, 1 listopada 1921 r. zostaje dziekanem DOGen. Przemyśl (potem DOK X). 1 czerwca 1919 r. zostaje zweryfikowany w stopniu podpułkownika. W 1922 r. w uznaniu męstwa i postawy na polu walki odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy (był ponadto odznaczony czterokrotnie Krzyżem Walecznych).
Nie ustaje w pracy duszpasterskiej. W 1925 r. wydaje broszurę Katechizm Obywatelski. Do 1926 r. szef dziekanatu w Dowództwie X Okręgu Korpusu.

Zamach majowy w 1926 r.
Przeżywa go dramatycznie i opowiada się po stronie rządu.
17 maja 1926 r.przed J. E. Arcybiskupem Stanisławem Gallem w kościele garnizonowym przy ul. Długiej w Warszawie, po nabożeństwie za poległych żołnierzy w walce bratobójczej przemawia słowami: „Ja, były kapelan wojsk legionowych Piłsudskiego, oświadczam wobec Boga, trumien pomordowanych mych braci i wszystkich obecnych, co następuje; zgrzeszyłem ciężko, gdyż niemal bałwochwalczo czciłem i wierzyłem w prawość i uczciwość żołnierską Piłsudskiego, lecz Pan Bóg sprawiedliwy mnie za to ukarał, gdyż dzisiaj muszę patrzeć na największą ze zbrodni w świecie, którą popełnił Piłsudski. – Ordery te, które dotąd zdobiły mi piersi, mianowicie : Krzyż Virtuti Militari V kl. Otrzymany za obronę Przemyśla; Oficerski Krzyż Polonia Restituta, otrzymany za zorganizowanie rewolucji II Brygady przeciw Austrii, bitwy pod Rarańczą i obronę honoru żołnierza polskiego w procesie w Marmorosz - Sziget; czterokrotny Krzyż Walecznych za zasługi w Legionach Polskich i wojnie polsko-bolszewickiej – otrzymane z rąk Piłsudskiego, nosiłem z dumą i chlubą. Dziś po tej zbrodni, którą on popełnił, palą mi pierś; zrywam je, gdyż te same ordery znajdują się na piersiach gen. Dreszera, zwycięzcy w bratobójczej walce, rzucam mu pod nogi, ponieważ zostały zhańbione”. Po tych słowach zerwał z piersi ordery i rzucił je gen. Dreszerowi, po czym oddalił się do zakrystii. W czasie mowy ks. Panasia w kościele zaległa grobowa cisza. Obecna generalicja i wojskowi bladzi, pospuszczali głowy. Po mowie dał się słyszeć płacz i liczne głosy potakujące mowie”. [za Gazetą Warszawską Poranną z 18 maja 1926 r., przedrukowane w książce Tadeusz Jordan Rozwadowski. Generał broni, Katowice 1993].
Nie był to czyn spowodowany nagłym odruchem, był świadomy. Był to akt dużej odwagi cywilnej w sytuacji, gdy większa część społeczeństwa poparła przewrót. Czyn ten zamknął okres jego żołnierskiej służby. 20 września 1927 r. ks. J. Panaś zostaje przeniesiony w stan spoczynku do dyspozycji biskupa polowego. 

Działalność polityczna
 Powraca do aktywności politycznej. W 1931 r. zostaje zaproszony przez Wincentego Witosa na świadka obrony w procesie brzeskim. Aktywnie się angażuje, twierdząc m.in. bez ogródek: „(…) w Polsce brakuje miejsca dla ludzi uczciwych. A nawet sama majowa rewolucja rozpoczęła się pod hasłem: Precz z chamem Witosem!.” To wystąpienie, jak i wiele innych, przede wszystkim na łamach "Piasta", w których wzywał do obrony twierdzy równości i wolności obywatelskiej to jest Sejmu, systemu parlamentarnego i Rzeczypospolitej, powodowały ogromną niechęć do niego środowisk sanacyjnych. Zbliżył się do Frontu Morges, utrzymywał stałą korespondencję z Witosem, Hallerem i wszystkimi czołowymi polskimi dysydentami. 
Ks. Józef Panaś, należąc do Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”, był gorącym rzecznikiem zjednoczenia stronnictw ludowych. W latach 1927-31 jest członkiem Zarządu Okręgowego PSL „Piast” w Krakowie, a w latach 1930-31 – jego Rady Naczelnej; a od 1931 do 1939 r.  członek Rady Naczelnej Stronnictwa Ludowego. W latach 1938-39  jest w   składzie Naczelnego Komitetu Wykonawczego SL.
Zaliczał się do zdecydowanych zwolenników Centrolewu, bronił jego przywódców (Hermana Liebermana, Józefa Putka). Na okres wyborów 1930 r. zostaje aresztowany. W procesie brzeskim, jako świadek obrony, bierze na siebie część rzekomej winy oskarżonych.
Udziela się aktywnie na niwie dziennikarskiej. W latach 1930-34 pełni funkcję redaktora naczelnego „Gazety Grudziądzkiej”. Jako publicysta, pisuje we wszystkich organach prasowych ruchu ludowego ostrzega w nich m.in. przed niebezpieczeństwem hitleryzmu. Wzywa do tworzenia antyniemieckiego bloku słowiańskiego i takiego rozwiązywania spornych spraw, by znalazł się w nim także Związek Radziecki. Po zawarciu układu monachijskiego (30 września 1938 r.) wzywa do udzielenia przez Polskę pomocy Czechosłowacji, co spotyka z gwałtownymi atakami  i oskarżeniami o zdradę stanu przez sanacyjną prasę.
Jest aktywnym rzecznikiem spółdzielczości. Nie tylko głosi swoje idee, ale wprowadza je w czyn. Organizuje Spółdzielnię „Dostawa”, działającą w Galicji Wschodniej. Jako przewodniczący Komisji Gospodarczej SL przyczynia się do opanowania przez to stronnictwo w latach 1937-39 Małopolskiego Towarzystwa Rolniczego, Lwowskiej Izby Rolniczej i wielu ogniw spółdzielni. Widząc bezsilność walki o podmiotowość chłopską wyłącznie środkami politycznymi staje się zwolennikiem strajku chłopów i współdziałania z robotnikami. Aktywnie działa biorąc udział w organizowaniu strajków chłopskich w 1933 i 1937 r. W czerwcu 1936 r. uczestniczy w manifestacji chłopskiej na cześć wójta Michała Pyrza w Nowosielcach k. Przeworska. Staje na trybunie honorowej, z której przemawia do zebranych, podczas politycznego wiecu w pobliskiej Grzęsce.  Obok organizatorów m.in: Bruna Gruszki, Jana Teppera i Wiktora Jedlińskiego. Jest zarazem działaczem politycznym w sutannie, jak i żołnierzem. Przywozi ze sobą urnę, do której zebrano ziemię z pobojowiska pod Bukaczowcami (powiat rohatyński) gdzie w roku 1624 Stanisław Koniecpolski w ciężkiej bitwie rozbił tatarskie wojska Kantymira Murzy, walczące dwa tygodnie wcześniej z chłopami Nowosielec. Urnę tę złożono w kopcu Michała Pyrza. Opowiada się również za współpracą chłopów polskich i ruskich w organizacjach gospodarczych oraz we wspólnych akcjach strajkowych i politycznych. Współpracuje z młodzieżą wiciową; odwiedza środowiska Polskiej Akademickiej Młodzieży Ludowej w Krakowie, Lwowie i Poznaniu. Niezmordowanie wygłasza prelekcje na tematy polityki zagranicznej i ustroju politycznego.
Udziela się także we władzach naczelnych Związku Hallerczyków. Bezustannie współpracuje z Wincentym Witosem, towarzysząc mu w jego najtrudniejszych momentach. 

II wojna światowa
Wojna nie przerywa jego aktywności. Podejmuje nowe wyzwanie. Po wybuchu wojny, jako przedstawiciel Stronnictwa Ludowego, włącza się we Lwowie w działalność podziemnego Komitetu Narodowego Polskiego, przekształconego następnie w Wydział Sztabu Komendy Związku Walki Zbrojnej -1 (Obszaru nr 3). Na przełomie marca i kwietnia 1940 r. zostaje wyznaczony na kuriera do siedziby premiera Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie, gen. Władysława Sikorskiego w Angers we Francji, gdzie ma zrelacjonować informacje na temat działań ZSRR na zachodniej Ukrainie. Na początku kwietnia 1940 r. zostaje aresztowany przez NKWD we Lwowie, lub Przemyślu. Torturowany, a następnie najprawdopodobniej 4 kwietnia 1940 r. zamordowany podczas śledztwa, we lwowskiej siedzibie NKWD przy ul. Pełczyńskiej (w budynku Miejskiego Zakładu Energetycznego).

Podsumowując.
Należy zgodzić się z opiniami zawartymi w literaturze: „Ksiądz Józef Panaś był człowiekiem skromnym. Zadziwiał pracowitością, oddaniem sprawie wsi i ruchu ludowego. Zrezygnował z kariery, na rzecz trudnej drogi walki o emancypację klasy chłopskiej. Jego przeciwnicy polityczni nigdy nie byli w stanie zarzucić mu postępowania niegodnego stanu duchownego. Był zwolennikiem W. Witosa, co nie przeszkodziło mu niejednokrotnie w podejmowaniu decyzji sprzecznych z poglądami prezesa PSL „Piast”. Wydaje się, że Panaś – wraz z upływem lat – stawał się w swoich sądach coraz obiektywniejszy, kierował się coraz większym rozsądkiem i poczuciem odpowiedzialności za losy stronnictwa. Wyrastał na czołowego działacza Stronnictwa Ludowego. Zabrakło go w momencie najbardziej tragicznym”.

Co wiemy o jego rodzinie?
Franciszek, młodszy brat księdza Józefa Panasia, zginął podczas I wojny światowej. Z kolei starszy Stanisław (żyjący w latach 1879-1940); absolwent Wydziału Prawa UJ i członek Sokoła, był sędzią grodzkim w Mszanie Dolnej, a następnie prezesem sądu w Wadowicach. Siostra, Tekla Panaś-Mikuś, została w 1939 r. wywieziona przez Sowietów do Kazachstanu. Przez matkę, kapelan był spowinowacony z Jadwigą z Rückemannów Guzkową, kuzynką gen. Wilhelma Orlik-Rückemanna, a przez babkę ze strony ojca, z biskupem przemyskim i rektorem UJ, Józefem Sebastianem Pelczarem. Jego krewnymi byli trzej duchowni: dziekan przeworski ks. Franciszek Trznadel (1830-1872), ks. prof. Antoni Trznadel (1857-1908) i ks. dr Jan T

Twórczość:

Publicystyka
Pozostawił po sobie około stu artykułów prasowych publikowanych m.in. w: Gazecie Grudziądzkiej, Piaście, Zielonym Sztandarze, Woli Ludu, Polonii, Placówce, Gazecie Powszechnej.

Książki
Nabożeństwo dla żołnierzy Legionów Polskich (1915)
Pamiętniki Kapelana Legionów Polskich (1920)
Z ciężkich dni Przemyśla (1920)
Rarańcza (1925)
Katechizm obywatelski (1925)
My Druga Brygada (1929)

Ordery i odznaczenia:
Krzyż Zasługi dla Duchownych Wojskowych II klasy na biało-czerwonej wstędze
Krzyż Walecznych (czterokrotnie)[


Źródła:
dr Janusz Gmitruk: http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/05/ksiadz-pulkownik-jozef-panas-kapelan-legionow-przeciwnik-zamachu-majowego-i-pilsudskiego/
http://www.czterystronywydawnictwo.pl/ks-jozef-panas-pamietnik-kapelana-legionow-polskich-w-przygotowaniu/
Lucjan Fac, Ksiądz Józef Panaś (1887-1940),  „Przemyski Informator Kulturalny” 1997, nr 1, s. 33-34; http://www.pbp.webd.pl/tkop/panas.htm
http://www.2018.pomorskie.pl/d-Józef_Panaś.Html#Dzieciństwo_i_młodość

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dwór w Nienadowej. Spojrzenie w przeszłość

Dwór w Nienadowej. Spojrzenie w przeszłość Nienadowa le ż y w gminie Dubiecko w Powiecie Przemyskim na trasie Przemy ś l - Dynów. Do dworu dojedziemy skr ę caj ą c na skrzy ż owaniu w Nienadowej w kierunku Birczy. Po przejechaniu oko ł o 100 metrów zauwa ż ymy zabudowania dworu.

Dwór w Hadlach Szklarskich - Spojrzenie w przeszłość.

Usytuowany w Powiecie Przeworskim, w gminie Jawornik Polski. Leży nad rzeką Mleczką.  Z kart historii dworu.  Został zbudowany na przełomie XIX i XX wieku. Usytuowany z dala od wsi. Obiekt murowany o rozbudowanej bryle, położony w obrębie ogrodów krajobrazowych. Rozplanowane one zostały w wieku XVIII i przebudowane na przełomie XIX/XX w. Zachowane są również założenia ziemne o charakterze obronnym.

Zamek w Węgierce. Spojrzenie w przeszłość.

Węgierka położona jest około 15 km od Jarosławia, przed Pruchnikiem.   Coraz bardziej ruchliwa droga w Bieszczady i ciekawa rzeźba terenu (okoliczne wzniesienia porośnięte pięknymi bukowo-jodłowymi lasami) przyciągają turystów. Dojechać możemy samochodem kub autobusem z Jarosławia w kierunku Pruchnika, także z Przemyśla przez Żurawicę. Warto też dotrzeć do zamku rowerem. Ruiny zamku znajdują się w pobliżu szosy, za skrzyżowaniem dróg: Jarosław, Żurawica, Pruchnik, nad niewielkim potokiem stanowiącym dopływ rzeki Mleczki. W lecie ruiny zamku zasłania gęsto porośnięta zieleń,   gdzie w oddali zobaczymy majestatyczne mury kamiennej baszty.