Rozmowa z doktorem nauk ekonomicznych Czesławem Siekierskim, Posłem do Parlamentu Europejskiego. Przewodniczącym europejskiej komisji ds. Rolnictwa w Parlamencie Europejskim. LIDEREM listy Koalicji Europejskiej na Podkarpaciu
Redakcja. Panie Pośle, spotykamy się w dość gorącym czasie bo kampania do Parlamentu Europejskiego wystartowała i nabiera szybkiego tępa. Obserwując dzisiejszą konwencję wyborczą w Rzeszowie widać, iż Podkarpacki PSL cieszy się, że może przystąpić do pracy na rzecz Pańskiej kampanii. Ludowcy podkreślają, że jak kampania zakończy się sukcesem to Koalicja Europejska jak i mieszkańcy Podkarpacia zyskają poważnego fachowca, znanego z długoletniej pracy dla Polski w PE. Kampania to często brutalna rywalizacja, gra na emocjach, gdzie nie liczą się argumenty. Jak Pan się czuje jako lider listy Koalicji Europejskiej? Jak zamierza przekonywać Pan mieszkańców Podkarpacia do swojej osoby?
Czesław Siekierski. Mieszkańcy Podkarpacia są mądrzy i wyważeni. Bardzo pracowici i oddani swoim rodzinom, wartościom chrześcijańskim, tradycji. Dlatego w swojej kampanii pozostanę sobą, nie będę udawał nikogo kim nie jestem by się przypodobać. Przedstawiał będę merytoryczne przesłanki dla których warto postawić na moją osobę. Jeśli odczytają moje intencje, jeśli moje argumenty, moja praca, mój dorobek zostanie doceniony przez wyborców będę cieżko i uczciwie jak dotychczas pracował na ich zaufanie i dobrobyt. Ja politykę traktuję bardzo serio i bardzo poważnie. Nie można obiecywać „gruszek na wierzbie”, grać emocjami, wywoływać konflikty i prześcigać się w populizmie. To zawsze się źle kończy, a wyborcy szybko odróżniają prawdę od kłamstwa. W polityce trzeba myśleć procesami, długofalowo, nie można się skupiać tylko na tym co dziś bez ponoszenia konsekwencji co wyniknie z tego jutro. Myśląc i kierując się procesami nie wybiera się drogi na skróty, naraża się na niezrozumienie, bunt i złość różnych grup społecznych. Polityka, rządzenie to trudne kompromisy ale wtedy bierze się odpowiedzialność za społeczeństwo i za decyzje podejmowane w ich imieniu. Łatwiej rozdawać, łatwiej obiecywać ale to nie jest zarządzanie państwem to jest zarządzanie głosami wyborców. Ja takiej polityce mówię nie. Dla mnie to nieuczciwe. Sens ma to co z siebie dajemy, czym przysłużyliśmy się naszej ojczyźnie. Wierzę, że takie myślenie zwycięży w tych wyborach. Jestem 15 lat w PE, wIem co zrobiłem w tym czasie i co jeszcze zrobić mogę i tymi argumentami będę przekonywał do siebie wyborców.
Red. Mówiąc o dokonaniach, co konkretnie ma Poseł na myśli?
Cz. Siekierski. Przede wszystkim swoją pracę. Nie jestem debiutantem. Obecnie jestem przewodniczącym komisji ds. rolnictwa w PE. W procesie integracji z UE byłem obecny od samego początku. Uczestniczyłem w przygotowaniach do negocjacji w Kopenhadze. Z ramienia rządu byłem odpowiedzialny za naukowe opracowania i przygotowanie wsi i rolnictwa do negocjacji. Przygotowywałem i opracowałem stanowisko w zakresie negocjacji, udziału Polski w budżecie UE w ostatnich dwóch minionych perspektywach. Perspektywa, którą wynegocjowała koalicja PO-PSL to dobra perspektywa to 84 miliardy na politykę spójności. Obecnie mamy 64 o 25% mniej. Rząd ogłosił to jako sukces premiera Mateusza Morawieckiego. To myśmy swoimi działaniami doprowadzili, że dopłaty na rolnictwo są dla Polski na poziomie średniej unijnej. Powiększymy je, to nasz cel. Do tego trzeba determinacji, wiedzy i dyplomacji.
Red. W związku z kampanią, przemierza Pan Podkarpacie wzdłuż i wszerz, spotykając się z mieszkańcami naszego regionu i działaczami PSL. Jakie towarzyszą Panu refleksje?
Cz. Siekierski. Z Podkarpaciem jestem związany od lat. Kiedyś był tu oddział Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa w Rzeszowie, gdzie przygotowywaliśmy szereg programów związanych z wejściem Polski jak i Podkarpacia do UE. Kierowałem wówczas tą fundacją, to było u początku lat `90. To wszystko dało efekty. Tak ładnie rozwija się Podkarpacie. Jestem zwolennikiem zrównoważonego i równomiernego rozwoju; aby jednocześnie rozwijał się np. rejon bieszczadzki i np. byłe woj. przemyskie. Rzeszów jest ważny jako stolica, ale ważne jest żeby jednocześnie był ten efekt rozwoju we wszyskich częściach Podkarpacia. Należy wykorzystać wszelkie możliwości związane z wyjątkowością Podkarpacia jeśli chodzi o sprawy piękna krajobrazu i środowiska. By te nasze ziemi otworzyć jeszcze bardziej, by zjeżdżali do nas Polacy ale i Europejczycy. Bo Podkarpacie ma co zaoferować w różnych wymiarach, nie ma tu jednego schematu jednego pomysłu na rozwój. Każda miejscowość każde gospodarstwo, każdy zakład ma swoją niszę, dążyć należy do stworzenia wyszukanego mądrego rozwoju, ażeby jeszcze bardziej otwierać piękno Podkarpacia dla turystów, aby np. Bieszczady, Pogórze Przemysko-Dynowskie, Roztocze stały się polską wizytówką na poziomie polskich Mazur. Podkarpacie jest dzisiaj zupełnie inne niż to które zapamiętałem przed wstąpieniem Poleski do UE. Do tego rozwoju przyczynili się znacznie koledzy z podkarpackiego PSL. Jestem z tego dumny.
Red. Kierunki? Plany? Na co stawiać w rolnictwie na Podkarpaciu?
Cz. Siekierski. Musimy stawiać tu na Podkarpaciu, przy tej strukturze rozdrobnionego rolnictwa na wielofunkcyjny rozwój, wykorzystać różne możliwości, one są tu wyjątkowe. Tak samo jak wyjątkowa jest tu ziemia i jej rolnicy. Zabiegamy i zabiegać będziemy aby wesprzeć finansowo rolników uprawiających ziemię w warunkach trudnych, górzystych. Wiemy jak ważne jest zdrowie, a ono zależy od wyżywienia, dlatego tak ważna jest jego jakość i bezpieczeństwo żywnościowe. Jeśli chodzi o energię OZE, to Podkarpacie odpowiednie uwarunkowania do rozwoju energii prokonsumenckiej, która dobra jest dla środowiska i dla ludzi. Ważna jest gospodarka, a w niej stawianie na przedsiębiorców, bo to oni kierują rozwój, tworzą nowe miejsca pracy, płacą podatki. To podstawowy element wspólnego europejskiego rynku, który jest największą wartością, bo przynosi rozwój całej Europie i Polsce. O edukacji zaś rozmawiać należy systemowo, nie tylko w czasach kryzysu jak obecnie, a ciągle bo edukacja to stawianie na wiedzę, nowe technologie, na badania naukowe, na nowoczesny rozwój, inteligentny rozwój. Takiego rozwoju potrzebuje Europa aby wygrać konkurencję w ujęciu światowym. Na taki rozwój właśnie stawia Podkarpacie-Rzeszów i ten kierunek chcę wspierać to jest nasza wspólna przyszłość.
To m.in. środki z Unii Europejskiej kreują rozwój i nowoczesność Polski. Dają szansę wielu samorządom, wielu przedsiębiorcom, którzy korzystają z tej pomocy i korzystają z tego rynku, z możliwości eksportu, większej sprzedaży nie tylko w Polsce, ale na terenie całej Europy. Znam Podkarpackie, jego problemy i możliwości, jakie daje mu przynależność Polski do UE. Wiem, co jest ważne dla Unii Europejskiej i wiem, co jest ważne dla Podkarpacia. Województwo podkarpackie to województwo innowacyjne, właśnie w dużej mierze dzięki środkom europejskim. Ale Podkarpacie to także teren rolniczy i w tych obszarach chciałbym pomóc nadal mu się rozwijać.
Red. Poseł mówi o wsparciu rolnictwa, w tym samym czasie Jarosław Kaczyński, składa konkretne, finansowe propozycje dla rolników. Mam na myśli ostatnie obietnice popularnie nazwane programem wsparcia Krowa+
Cz. Siekierski. Nie takie konkretne. Prezentacja prezesa jest mętna i trudno zrozumieć do jakiej krowy czy świni chce dopłacać. Do ilu sztuk? W jakim wieku? W jakiej częstotliwości? Prezes dysponuje jeszcze niewynegocjowanymi środkami unijnymi, które będą po 2021 roku. Zapomniał natomiast o rekompensatach dla rolników z tytułu suszy czy strat związanych z wirusem afrykańskiego pomoru świń, o skupie jabłek i wielu innych problemach. Lepiej widocznie obiecywać, mówić o przyszłości niż o niezałatwionych sprawach dnia dzisiejszego. Wsparcie dla hodowców krów funkcjonuje od 2014 roku i jest realizowane przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Wsparciem objęto również owce i kozy. Pomoc wprowadził rząd PO-PSL, jest dopłata 400 złotych do krów, mogą ją uzyskać gospodarstwa na minimum 3 sztuki, maksymalnie na 20 sztuk. Wcześniej, do 2017 roku, dopłaty obejmowały nawet do 30 sztuk ale obecny rząd zmniejszył do 20 krów. Jest też płatność do bydła w wysokości 300 złotych do sztuki w wieku do 24 miesięcy. Po za tym z Unii są dopłaty też do kóz, od pięciu sztuk, samice starsze niż 12 miesięcy, około 55 złotych, owiec - od 10 sztuk, samice starsze niż 12 miesięcy, około 100 złotych. Ponadto w drugim filarze, w ramach programów rolno-środowiskowych jest też wsparcie do zasobów genetycznych (określonych ras) krów i świń. To jest polityka gry na emocjach elektoratu, by pozyskać ich głosy. Ja taką politykę odrzucam. To zawsze prędzej czy pózniej żle się kończy.
Red. Panie Pośle, jesteśmy na Podkarpaciu, na granicy z Ukrainą. Krajem niestabilnym politycznie i gospodarczo, z którego import żywności, stanowi poważne zagrożenie dla polskiego rolnictwa. Ponadto Ukraina nadal utrzymuje embargo na polskie mięso.
Cz. Siekierski. Chcemy oczywiście współpracy gospodarczej z Ukrainą. O wspólnej naszej bolesnej historii należy pamiętać, trzeba pokazywać ją w prawdzie i jednocześnie domagać się od Ukrainy szacunku do tej prawdy. To musi stanowić punkt wyjścia do naszych wspólnych relacji. Jesteśmy sąsiadami, chcemy myśleć o przyszłości, popieramy ich europejskie aspiracje. Dawaliśmy niejednokrotnie temu wyraz, my w Europejskiej Partii Ludowej. Chcemy dobrych relacji, chcemy wspierać gospodarkę Ukrainy ale nie chcemy aby to się odbywało kosztem naszych polskich interesów, kosztem naszych rolników. Mówię tu o imporcie z Ukrainy zboża, kukurydzy, drobiu i owoców miękkich. Tym bardziej, że z efektów tego importu nie korzystają drobni producenci, rolnicy czy małe ukraińskie firmy a korzystają wielcy oligarchowie, którzy robią na tym imporcie wielki biznes. Nie możemy pozwolić na likwidację polskiego drobiarstwa, polskiej produkcji owoców miękkich. Chcemy by UE wspierała Ukrainę, nie kosztem naszego rynku. Niestety na mocy umowy o wolnym handlu między UE a Ukrainą kraj ten otrzymał lepszy dostęp do wspólnotowego rynku. Ukraińcy producenci znaleźli jednak lukę w przepisach pozwalającą tamtejszym firmom na przywóz piersi z kurczaków z kością kwalifikowanych jako "towary inne" bez żadnych ograniczeń, bez cła. Gdy mięso trafia na unijny rynek jako bezcłowe "inne części", kość zostaje wyjęta i mięso sprzedawane jest po wysokich cenach, jako "czysty filet”. W efekcie import z Ukrainy tych elementów z kurczaków zwiększył się z 3,7 tys. ton w 2016 r. do 50 tys. ton w 2018 r. Rozumiemy sytuację Ukrainy, jesteśmy za udzielaniem jej pomocy dla rolników dla prawdziwych rolników, ale nie możemy akceptować działalności, która wykorzystuje luki i ma charakter pewnego kombinatorstwa. Niemoralnie wykorzystano pewne niedopatrzenia w umowie o wolnym handlu. Potencjalne możliwości produkcyjne na Ukrainie są ogromne, dlatego problem może narastać. Odczuwają to polscy producenci, ale niedługo odczują to inne kraje.
Red. Panie Pośle zatrzymując się jeszcze w sferze geopolityki, polscy eurosceptycy twierdzą, że UE wyczerpała swój potencjał i się rozpada. Jak Pan ocenia te procesy w UE, jej szanse i zagrożenia?
Z UE jest jak ze związkiem małżeńskim, żeby był trwały i silny stale trzeba o niego zabiegać, starć się, udoskonalać, zmieniać i poprawiać. Eurosceptycyzm to nic innego jak obrona przed efektami globalizacji. Obserwujemy rozwój nurtów narodowych, w których podkreślana jest silna własna podmiotowość, Unia, rynek, ta możliwość przepływu populacji, handlu, ekonomia gospodarka pędzi wyprzedzając tym samym ten sposób myślenia. Czasami trzeba się w tym zatrzymać. Urzędnicy unijni też stale wymyślają coś nowego aby wzmocnić integrację. Integracja musi być zależna od świadomości, od tego jak my się dopasowujemy do tego, nie może wyprzedzać, bo będziemy się przed tym bronić. To co nowe stwarza niepewność, ludzie się boją zmiany. Ale jak byśmy się tak stale bali to nie byłoby rozwoju, zmiany systemu, nie byłoby solidarności, nie otwieralibyśmy ryzykownego interesu. Mamy integrację w zakresie przypływu towarów, w zakresie przepływu ludzi, w związku z tym nie można wszystkiego robić za szybko, bo będzie to powodowało pewne hamowanie przez uczestników integracji.
Red. A ruchy narodowe? Jak ocenia Pan ich rolę?
Cz. Siekierski. Te ruchy otrzymują poparcie. Są wybierane, więc mają poparcie społeczne, wyborcy na nich głosują. Więc oni muszą się liczyć, że jeśli chcą w przyszłości funkcjonować na scenie politycznej to muszą reprezentować ich punkt widzenia. My zwolennicy integracji, musimy powtarzać, że Unia Europejska jest ciągle związkiem niezależnych państw. Ma dwa ciała ustawodawcze Parlament i Radę Unii Europejskiej. Jak mamy np. sprawy rolne to komisja europejska przygotowuje dokument, rozporządzenie, następnie debatuje nad nim parlament a później rada ministrów ds. rolnictwa wszyskich krajów. Póżniej jest prowadzony trialog, kraje członkowskie są reprezentowane przez prezydencję więc przez dany kraj, który sprawuje obecnie władzę. W związku z tym ta instytucja narodowa, państwowa jest zachowana. Myślę, że czasami zwolennicy integracji tej szybkiej, szerokiej daleko posuniętej, zbytnio napierają by pewne rzeczy szybko robić, i to nie jest dobre, trzeba to robić powoli. Nie należy przyspieszać bo powstaje opór. Nie można bić w czambuł tych, którzy myślą inaczej. My mamy historycznie to złe doświadczenie, kiedy nas próbowano ukształtować w jeden model człowieka socjalistycznego. Filozofią unii jest to, żeby zachować różnorodność, regionów, ludzi, państw, kultur, tradycji a jednocześnie tworzyć jedność. Jedność na bazie godności człowieka, praw obywatelskich, praw wolności. Pamiętając przy tym, że z tą wolnością jest tak, że kończy się ona tam gdzie narusza się wolność innych.
Red. Wzrost pozycji Chin i związana z tym konfrontacja z USA, jaką widzi Pan w tym procesie rolę UE?
Cz. Siekierski. Chiny stały się wielką potęgą gospodarczą, socjalistyczne zarządzanie w pojęciu politycznym daje duże możliwości w zakresie wspierania pewnych działań i promocji. Chiny postawiły na eksport stąd mają ogromną nadwyżkę w eksporcie do USA i UE. W związku z tym Trump postawił na pewien rodzaj obrony przed nadmiernym przepływem towarów z Chin czyniąc starania by zwiększyć go we własnym zakresie. Domaga się aby zaistniały pewne warunki do równowagi, żeby USA zaczęły jak najwięcej eksportować, bo Chiny hamują rozwój gospodarki amerykańskiej. To samo dotyczy Chin w relacji Unia - Chiny. Chiny są nie tylko ważnym partnerem gospodarczym UE ale odgrywają też istotną rolę w rozwoju gospodarczym świata. Chiny postawiły na gospodarkę, dostosowały się do wymogów wolnego rynku nie przywiązując dużej wagi do przestrzegania zasad demokracji i praw człowieka. Przedstawiciele UE, jak Niemcy czy Francja chcą mieć z Chinami dobre relacje by uzyskiwać dobre kontrakty. Chiny stawiają na ściąganie nowych technologii, osiągnięć nauki poprzez to, że oni wysyłają swoich studentów, doktorantów na różne uczelnie w Europie by ściągać know how, dorobek itd. Chiny to olbrzymi potencjał gospodarczy i wyzwanie dla UE. Powinniśmy dążyć do znalezienia wspólnej płaszczyzny w stosunkach Europejsko - Chińskich i umacniać dotychczasowe osiągnięcia. Dobrym krokiem będą na pewno ułatwienia w ruchu turystycznym. Już w chwili obecnej turyści z Chin są znaczącym odsetkiem osób odwiedzających Europę. Trzeba zatem prowadzić zrównoważaną politykę wobec Chin, kładącą nacisk na przestrzeganie praw człowieka, zasad demokracji w Chinach, a jednocześnie rozwoju korzystnego dla obu stron.
Red. Jak Polska w tych geopolitycznych zawirowaniach winna się zachowywać?
Cz. Siekierski. Polska jest za słabym krajem by być samodzielnym podmiotem polityki międzynarodowej. Nasza szansa to UE. Powinniśmy być aktywnym partnerem w polityce zagranicznej UE. Wspólnie z partnerami możemy stawić czoła dzisiejszym wyzwaniom geopolitycznym. Do tego potrzeba politycznej woli i szerokiej współpracy, a nie poszukiwania kolejnych wrogów. Co czyni obecny rząd. Żmudna dyplomacja przynosi krajowi wymierne korzyści, konfrontacja same szkody.
Rozmawiała Małgorzata Dachnowicz
Komentarze
Prześlij komentarz